niedziela, 7 września 2014

Moje pierwsze pudełko

Jak Wam mija weekend? U mnie już się kończy ale był całkiem udany, chociaż męczą mnie przeklęte pyłki latające w powietrzu!

W Polsce (i nie tylko) od dość dawna popularne są różnego rodzaje pudełka z kosmetykami czy akcesoriami, które kupuje się w ciemno. Płaci się za zapewnienie, że będzie w nich określona liczba próbek i pełnowymiarowych produktów. Od jakiegoś czasu poszukiwałam czegoś takiego tutaj. Pomimo dwóch nowozelandzkich opcji (The Goodie Box i Violet Box) przygodę z pudełkami zaczęłam od australijskiego Lust Have It. Pierwsze pudełko nie rozczarowało :)

W sumie to pudełko to zła nazwa bo Lust Have It przychodzi w fajnej siateczkowej saszetce/kosmetyczce, która na pewno się przyda! Sierpniowe zamówienie przyszło do mnie na początku września - trochę długo musiałam na nie czekać ale no coz... uroki mieszkania na samym końcu świata! Tak prezentowało się po otwarciu paczki:


Pojawiły się tutaj 4 pełnowymiarowe kosmetyki i 2 próbki (jeśli liczyć drugą paczkę chusteczek jako próbkę) czyli całkiem nieźle. Pierwszy w ręce wpadł mi krem na rozstępy firmy BioElixia (Bodyshaper Strech Mark Dimnishing Cream)- pewnie dlatego, że nie zmieścił się do kosmetyczki ;) Producent obiecuje zmniejszenie widoczności rozstępów o 46% w ciągu 4 tygodni i ogólne wygładzenie skóry. Nie sądze, żeby pomógł mi z moimi rozstępami ale bardzo chętnie dam mu szansę! Tym bardziej że to produkt pełnowymiarowy o wartości ok 44$. Na razie jednak trafił do szafki z zapasami.

Dostałam też chusteczki do demakijażu firmy Essenzza Fuzz Free Naturals i z tego jestem o wiele mniej zadowolona. Nie jest to kosmetyk kórego którego oczekiwałam. Opakowanie jest pełnowymiarowe, dodatkowo w saszetce znalazło się mini-opakowanie z 8 chusteczkami. No cóż, tego typu produktów używam w sumie tylko na wakacjach, a te na szczęście planuję na listopad ;)

Ta malutka buteleczka to próbka płynu micelarnego Biodermy (Ceraline H2O). Fajnie będzie przetestować. W paczce znalazł się też pędzelek do powiek firmy Marsk (eyeshadow brush pro-line) - australijskiej firmy produkującej luksusowe kosmetyki naturalne. Na luksus wskazuje przede wszystkim cena - 32$ za sztukę ;) Pędzelek jest mięciutki i milutki w dotyku. Niestety rzadko ywam cieni do powiek więc pędzelek pewnie będzie sobie leżał w szufladzie. Trochę szkoda.


A teraz cudo nad cudami. Pamiętacie reklamę batonika Bounty, gdzie dziewczyna po jego skosztowaniu przenosi sie na tropikalną wyspę, z krystalicznie czystą wodą, palmami kokosowymi, złotym piaskiem i wspaniale umięśnionym okazem homo sapiens? Ta odżywka/serum do włosów sprawia że tak właśnie się czuję. Obłędny i upajający zapach kokosa powala na kolana! Według zapewnień producenta- firmy Eleven Australia to cudo pomoże nam na wszystkie problemy włosowe - ograniczy puszenie, doda blasku, wygładzi, nawilży, wzmocni, pomoże w rozczesywaniu i stylizacji, ochroni przed wysokimi temperaturami czy promieniami UVA/UVB... Szkoda że obiadu nie ugotuje ;) Produkt pełnowymiarowy w cenie ok. 30$ Jestem bardzo ciekawa jak sie sprawdzi w użytkowaniu.

Poza kosmetykami znalazły się też kupony i zniżki na różne usługi. Ogólna wartość produktów kilkakrotnie przekroczyła koszt subskrypcji! Z pudełka jestem dość zadowolona i czekam na następne ;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę i życzę miłego dnia!

Pages - Menu