Kilka miesięcy temu urządziliśmy sobie z koleżankami z WSBN jesienną wymianę prezentów. Dorzuciliśmy do tego święta i wydarzenia tradycyjnie związane z jesienią na półkuli północnej - Halloween i Dia de los Muertos. Warunki były dwa - prezenty miały być ręcznie robione a wartość materiałów nie powinna przekraczać 10$.
Mi przyszło obdarować Tress która uwielbia Hello Kitty oraz makabrę w każdej postaci. Decyzja co do motywu przewodniego była wiec bardzo prosta. Przyszło mi wybrać technikę - myślałam o uszyciu poszewki na poduszkę lub kosmetyczki ale to wymagałoby kupna materiałów. Podczas poszukiwania inspiracji w łapki wpadły mi sznurki sutasz które od ponad roku leżały odłogiem. Znalazłam kilka koralików, odpowiednie igły i nitki, i zabrałam się za robotę.
Podziwiam za cierpliwość do takich robótek. Ja bym nie dała rady, wolę szyć spodnie :)
OdpowiedzUsuńKotek wyszedł świetnie, dalej nie mogę wyjść z podziwu jak Ty to zrobiłaś :)
Szczerze? Tez wole szyć spodnie ;) Malo cierpliwości mam do takich "pierdółek" - w tym samym czasie pewnie uszyłabym sukienkę czy koszule. Ale czasami warto się chwile pomęczyć dla tak fajnych rezultatów :)
UsuńWyszło genialnie moim zdaniem, broszka ma klimat i charakterek, a po za tym perfekcja nie była wymieniona wśród kryteriów :-)
OdpowiedzUsuńMi się też kocurek bardzo podoba! :-)))
OdpowiedzUsuń