sobota, 29 października 2016

Szarak z kołnierzem

Coś ciągnie mnie do tych szmizjerek... Kolejna w mojej szafie i na pewno nie ostatnia. Znowu wróciłam do wykroju firmy McCall's numer 6696 choć miałam pewne zastrzeżenia do mojej poprzedniej wersji. Nie do końca pasował mi tył sukienki, poza tym miałam problemy z rękawami. Z sukienką się jednak przeprosiłam i noszę ją dość często. Tym razem wprowadziłam pewne zmiany z których jestem całkiem zadowolona.


Po pierwsze zrekonstruowałam rękawy - zajęło mi to całe kilka minut i zastosowałam podobny trik jak przy rękawach mojego płaszcza. Porównanie oryginalnego wykroju i moich zmian możecie zobaczyć na jednym ze zdjęć poniżej. Kolejna zmiana to zabranie 5 cm z marszczenia na plecach. Do tego pogłębiłam kieszenie, żeby były bardziej funkcjonalne. Jedna spontaniczna zmiana to pominięcie mankietów - podczas wykańczania sukienki zorientowałam się, że nie przekopiowałam ich z wykroju... ;)


Tkanina to miks bawełniany - kolejna rzecz kupiona na wyprzedaży ;) Miała być koszulą ale jak zwykle plany się zmieniły w ostatniej chwili. Nie sprawiła mi żadnych problemów przy szyciu, za to miałam problemy z flizeliną. Przy tym projekcie zdecydowałam się na grubszą i sztywniejszą flizelinę co samo w sobie nie było złym wyborem. Niestety zapomniałam o tym, żeby przyciąć zapasy na szwy, co zemściło się w momencie kiedy chciałam zrobić dziurki na guziki. O ile większość z nich w miarę się udała to moja maszyna za nic w świecie nie dała rady zrobić automatycznie dziurki przy talii gdzie skumulowało się kilka warstw usztywnionego materiału. Dziurkę musiałam zrobić sama przy użyciu gęstego zygzaka - nie wygląda to zbyt schludnie. Z drugiej strony sukienkę noszę z paskiem która zasłania ten mały defekt. Same guziki znalazłam w moich zapasach - szaro-zielonkawy kolor  dobrze się komponuje z szaro-czarnymi paskami.


Na tej sukience mój romans ze szmizjerkami się nie kończy, kolejna się szyje, a jeszcze kilka innych mam w planach. Taka moja mała obsesja ;)









Pages - Menu